Niezapomniane wrażenia, przepiękne
widoki, cudowne wspomnienia - Wyspa Zakynthos, na którą wybrałam się w
czerwcu 2014r., położona jest na Morzu Śródziemnym i jest jedną z Wysp
Jońskich oraz ma zaledwie 405
km². Czas przelotu z Polski na Zakynthos to mniej więcej 2 godziny i 30 minut. Do czasu lokalnego na wyspie należy doliczyć godzinę do przodu, zatem jak w Polsce jest godzina 12:00 to na Zakynthos jest 13:00. Wyspa
ma bardzo zróżnicowany krajobraz - wschodnie wybrzeże jest dość łagodne i wzdłuż niego położone są główne plaże. Na zachodzie teren jest górzysty dlatego też zachowały się tam dziewicze plaże osłonięte białymi skałami i klifami. Połączenie jasnych klifów i turkusowej wody to coś co zapiera dech w piersiach. Środkową
część tworzą liczne gaje oliwne, cytrusowe i winnice. Masowa turystyka zatem koncentruje się głównie na południowym i wschodnim wybrzeżu - tam też był położony hotel, w którym się zatrzymaliśmy - w miejscowości Argassi. Przy wyborze kierowaliśmy się głównie tym, aby nie było za gwarno (tak jak to bywa w najbardziej rozrywkowej miejscowości Laganas) oraz aby miasteczko nie było za bardzo oddalone od cywilizacji, tak abyśmy mogli wyjść wieczorem na spacer czy do okolicznego klubu. :)
Trasa do miasteczka Argassi - widok ze wzgórza na morze i w oddali miasto Zakynthos - stolicę wyspy.
Plaża w Argassi.
Plaża w Argassi.
Zabytkowe mury na plaży w Argassi.
Restauracje przy głównej ulicy kurortu Argassi.
Plaża w miasteczku Argassi była jak dla mnie zwykłą plażą w porównaniu do innych znajdujących sie na wyspie... Moją ulubiona plażą była natomiast plaża w Gerakas <3 Cóż to było za miejsce!! Oaza spokoju, piękna i złotych odcieni plaży i skał! Krystaliczna woda, brzeg morza z łagodnym wejściem do wody... dzięki czemu można było położyć się w morzu i ochłodzić po opalaniu. :) Plaża była czyściutka i zadbana - całą dobę na plaży znajdują się strażnicy, którzy pilnują aby turyści nie przekraczali granicy i nie wchodzili na plażę dalej niż kilka metrów od brzegu morza, gdyż w głębi plaży znajdują się legowiska żółwi Caretta Caretta - z czego znana jest właśnie wyspa Zakynthos. Gniazdka żółwi są starannie odgrodzone również tzw."stojaczkami". Na plażę schodzi się drewnianym podestem - można na niej również wypożyczyć leżaki. :)
Zejście na plażę Gerakas.
Krystaliczna woda na plaży Gerakas, w oddali majestatyczne klify.
Plaża Gerakas i Ja :)
Gniazdo żółwi Caretta Caretta na plaży Gerakas.
Długość wyspy to 40km, a szerokość zaledwie 20km zatem bez problemu raz objechaliśmy całą wyspę od południa na północ w jeden dzień - choć z wieloma przystankami i przerwami na piękne zdjęcia był to dłuuuugi dzień. :) Podróżowaliśmy wynajętym skuterkiem - choć dla niektórych jest to niebezpieczne - dla Nas natomiast był to znakomity pomysł, choć po całym dniu jeżdżenia moje nogi były dosłownie spalone słońcem! :) Skuterek wypożyczyliśmy na 7 dni i zapłaciliśmy za tą przyjemność łącznie 70 euro. Codziennie wyruszaliśmy w inny zakątek Zakynthos i na inną plażę, choć na mojej ulubionej (Gerakas) byliśmy łącznie aż 3 razy. :) Drogi na wyspie były kręte i wąskie, jednakże nie stanowiło to dla Nas jakiegokolwiek problemu - choć czasami troszkę się bałam podczas gdy zjeżdżaliśmy ze stromej góry (tak jak np. na plażę Dafni - gdzie najpierw trzeba było podjechać pod stromą górę, następnie zjechać aby dotrzeć na tą plażę).
Strzeżona plaża Dafni, na której znajdują się również legowiska żółwi.
To co mnie urzekło na Zakynthos - prostota i wiejski styl życia :), mianowicie gdy jechaliśmy na Banana Beach musieliśmy zatrzymać się nieopodal osiołka i wiejskiego domku - jedynego w swoim rodzaju i prostocie obok którego rosły gaje oliwne i drzewa cytrusowe. :) Ah...mogłabym tam zamieszkać... :)
Zejście na Banana Beach.
Argassi jest spokojnym kurortem w porównaniu do najbardziej rozrywkowego kurortu na wyspie, jednakże jest w nim mnóstwo restauracji i klubów. Pewnego wieczoru wybraliśmy się właśnie do Laganas - jeżeli chodzi o kluby - było w czym wybierać - jest ich naprawdę mnóstwo - jeden obok drugiego... Wracając do restauracji w Argassi... było tam dosłownie przepyszne jedzenie - restauracja nazywa się Piccadilly. Zamówiliśmy tam: jagnięcinę z sałatką grecką, ryżem oraz pieczonymi ziemniakami (tak-dla mnie też było zdziwieniem, że do ryżu jeszcze pieczone ziemniaki) oraz makaron z kurczakiem w sosie śmietanowym - uwaga - nie była to śmietana taka jak u Nas - gęsta i biała - nawet nie potrafię tego opisać - było to coś w rodzaju delikatnego sosiku jednocześnie nie tłustego i prawie bezbarwnego :) - było pyszne! Do dziś czuję ten smak...na dodatek podany był do tego starkowany, świeży parmezan...mmmm....pychota! Oczywiście do tego zamówiliśmy białe, prawdziwe, lokalne greckie wino. Sceneria restauracji była boska - siedzieliśmy w ogrodzie pełnym kwiatów i zieleni a nieopodal tryskała wielka, orzeźwiająca podświetlana fontanna...
Wysepka przy miejscowości Laganas, na którą idzie się kładką nad wodą.
Argassi - główna ulica.
Restauracja Piccadilly - danie makaronowe.
Typowe greckie danie - jagnięcina z sałatką grecką, ryżem oraz pieczonymi ziemniaczkami.
Ogród i fontanna restauracji Piccadilly.
Kilka słów o greckiej, wyspiarskiej kuchni - oczywiście przeważały dania z warzyw, dania mięsne i owoce, jednakże i pyszne słodkie ciasta - niestety nie pamiętam jak nazywało się przedstawione na poniższym zdjęciu czekoladowe ciasto z bakaliami - ale było przepyszne - podawane w restauracji w naszym hotelu. Popularne tez były owocowe lub śmietanowe pianki, lecz nie przypadły mi one do gustu.
Moim faworytem były warzywa podawane na gorąco tzw. leczo z cukinii, bakłażanów, pomidorów oraz pieczone ziemniaczki. Ziemniaki świetnie smakowały z popularnym tam sosem tzatziki. Typowym, greckim daniem, które było oferowane w każdej restauracji i tawernie na wyspie była Musaka - mielone mięso z warzywami, a dokładniej przewaga bakłażanów w formie warstwowej zapiekanki z sosem beszamelowym i serem. Oczywiście wszędzie królowały również owoce morza oraz pyszny, puszysty grecki chleb z czosnkiem - na najlepszy jaki w życiu jadłam natrafiliśmy całkiem przypadkiem... Wracając z Zatoki Wraku zajechaliśmy do kameralnej restauracyjki, w której zamówiliśmy sałatkę grecką podaną z greckim chlebem... Na koniec - Pani która Nas obslugiwała (a własciwie była to gospodyni domu przy którym była restauracyjka) podała nam jeszcze słodkie, pyszne ciasto - podobne do polskiego ciasta drożdżowego.Chciałam jeszcze zauważyć, że jak będziecie mieli okazję wybrać się do greckiej restauracji i podadzą Wam przed waszymi, zamówionymi już daniami jakąś przystawkę - nie jest ona bezpłatna :) Jest to tzw. wymuszony napiwek, zatem po skończonej konsumpcji zostanie owa przystawka doliczona Wam do rachunku jako napiwek, zatem jeżeli sobie nie życzycie zapłacić więcej - musicie odmówić owej podanej przystawki... Kolejna ciekawostka: sałatka grecka w Grecji to grubo pokrojone warzywa typu pomidor, cebula, ogórek, papryka... bez sałaty :) i z dodatkiem dużych kawałków sera feta.
Moussaka - tradycyjne, greckie danie.
Krewetki królewskie.
Moussaka na widelcu :)
Sałatka grecka z wspomnianym greckim, puszystym chlebem z czosnkiem.
Nasz hotel położony był na wzgórzu Argassi, zatem z tarasu, na którym zazwyczaj jadaliśmy śniadania i kolację, rozciągał się piękny widok na miasto Zakynthos.
Widok z tarasu hotelu.
Widok z tarasu naszego hotelu - w oddali miasto Zakynthos - stolica wyspy.
Ja i zachód słońca na plaży Argassi.
Widok z tarasu naszego pokoju.
Grecki opuszczony dom i niezwykłe kwiaty na podwórzu.
Miasto Zakynthos nocą.
Mieszkaniec hotelowego tarasu :)
Kolejne miejsce, które mnie urzekło to malutkie miasteczko Agios Nikolaos (na wyspie są dwa kurorty o tej samej nazwie) - ten jest na południu wyspy. Piękna plaża a obok niej niebiańska, biała kapliczka na wzgórzu przy samym morzu...coś pięknego... <3Tak na marginesie...kapliczka tak mnie urzekła, że jedno ze zdjęć, które zrobiłam - wywołałam jako obraz na płótnie, który wisi w mojej sypialni. :)
Plaża w Agios Nikolaos.
Kapliczka w Agios Nikolaos.
Druga miejscowość o tej samej nazwie - Agios Nikolaos - znajduje się w północnej części wyspy - stamtąd wyruszają codziennie statki do sąsiedniej wyspy Kefalonia (na którą mam nadzieję, że się kiedyś wybiorę) oraz do znanej i lubianej atrakcji turystycznej czyli Blue Caves (Blękitne Groty) - połączenie harmonii natury oraz krystalicznej wody czyli jaskinie w wodzie i białe klify...
Agios Nikolaos - w oczekiwaniu na nasz statek.
Agios Nikolaos.
Początek Blue Caves - widok ze wzgórza jadąc do Agios Nikolaos.
Blue Caves.
Blue Caves.
Udając się na Blue Caves zatrzymaliśmy się również na słynnej Xigia Beach - jest to piaszczysto-żwirowa plaża, gdzie panuje nieprzyjemny zapach ze względu na ujścia siarki znajdujące się tuż pod wodą. Aby wejść do wody najlepiej mieć ze sobą specjalne obuwie, gdyż jest na brzegu jest dużo kamieni i żwirku. To niezwykłe miejsce otoczone jest zielenią i stromymi skałami.
Xigia Beach - ujęcie z góry.
Xigia Beach.
Bez mapy, którą można było kupić prawie w każdym sklepie z pamiątkami nie byłoby tak łatwo dotrzeć wszędzie tam, gdzie chcieliśmy. Kolejnym punktem naszego zwiedzania była wizytówka wyspy Zakynthos mianowicie słynna Zatoka Wraku (Navagio), jednakże chcieliśmy ją zobaczyć nie od zaludnionej i zatłoczonej strony plaży od masy turystów, a z góry. Zdecydowanie polecam zobaczyć ten widok na żywo...Aby zobaczyć najlepszy widok z góry trzeba iść na własne ryzyko poza obszar i tarasik widokowy, wzdłuż urwiska po prawej stronie - My oczywiście tak zrobiliśmy... Osoby mające lęk wysokości - uważajcie na siebie :)! Na plażę Navagio można dostać się tylko i wyłącznie drogą morską. Wracając zatrzymaliśmy się nie tylko we wspomnianej już przeze mnie restauracji ale i okolicznym straganie, gdzie kupiliśmy prawdziwą, grecką oliwę z oliwek, wino, zioła oraz przyprawy dla naszych Najbliższych i dla Nas samych.
W drodze do Zatoki Wraku - niesamowita roślinność na wyspie, mimo palącego słońca.
Zatoka Wraku (Navagio).
Zatoka Wraku (Navagio)
Prawa strona Zatoki Wraku - ujęcie z góry.
Spoglądam na Zatokę Wraku...
Świetnie zaopatrzony stragan z miejscowym winem, oliwą, ziołami i innymi produktami.
W inny, upalny dzień postanowiliśmy wybrać się z samego rana na najdalej wysunięty południowy punkt wyspy, mianowicie na Przylądek Keri. Widok był równie niesamowity... Po drodze zgadnijcie co nazbieraliśmy? Cytryny!! A jakie były pyszne... :) Nie były kwaśne, a słodkie! Przylądek Keri znany jest również z olbrzymiej, greckiej flagi, która powiewa na wietrze i ma długość aż 35 metrów!
Grecka flaga - Przylądek Keri.
Grecka flaga - Przylądek Keri.
Przylądek Keri.
Zebrane cytryny - już schowane do skuterkowego bagażnika.
Prawdziwi turyści na niezawodnym skuterku :)
Kolejnym punktem naszej wyprawy były Keri Caves (jaskinie wchodzące do morza o krystalicznej wodzie - były równie piękne jak Blue Caves) oraz rejs na Wyspę Żółwi - Marathonisi! :) Obiecano Nam również, iż zobaczymy pływające żółwie... Jak myślicie? Zobaczyliśmy chociaż jednego? Oczywiście... Był słodki...i bardzo duży! :) Byłam zachwycona... Na Wyspie Żółwi koniecznie miejcie ze sobą ochronne obuwie - ja takowego nie miałam i musiałam się nieźle namęczyć, żeby wejść do wody - pełno tam malutkich i dużych kamyczków. Oczywiście można było chodzić po plaży tylko przy brzegu - w głębi były oczywiście chronione całodobowo gniazda żółwi.
Keri Caves.
Keri Caves.
Keri Caves.
Keri Caves.
Żółw Caretta Caretta.
Caretta Caretta z bliska...
W drodze na Wyspę Żółwi - wysepka przy Laganas z prywatną plażą i drinkiem w cenie za wejście.
Wyspa Żółwi - widok z morza.
Wyspa Żółwi i trzy, spektakularne odcienie niebieskiej wody.
Na sam koniec mojej opowieści o Zante zostawiłam wisienkę na torcie! Niesamowity widok na zachód słońca z Przylądka Kampi... Wybraliśmy się tam właśnie z myślą o tym, aby podziwiać zachód słońca w usytuowanej na wzgórzu restauracji. Zamówiliśmy kolację, wino i zachwycaliśmy się tym imponującym i zapierającym dech w piersiach widokiem...
Kolacja, wino, a w tle zachód słońca na Keri.
Zachód słońca na Keri.
Zachód słońca na Keri.
Klify okryte blaskiem zachodzącego słońca - Keri.
Zachód słońca - Keri.
Zachód słońca - Keri.
To nie koniec... Mam dla Was jeszcze jedną niespodziankę, mianowicie krótki filmik przedstawiający niektóre momenty pobytu na Zante...
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do podróży w to niesamowite miejsce, a poniższy film utwierdzi Was w przekonaniu, że wyspa Zakynthos jest przepięknym i magicznym miejscem...
Niniejszy post jest tylko namiastką tego co tam zobaczyliśmy... Być może dodam niedługo drugą część niesamowitej wyprawy na wyspę Zakynthos...
Może byliście już na Zante i znacie inne niesamowite miejsca? Czekam na Wasze sugestie i komentarze. :)
Wspaniale opisane ! Poczułem się jakbym tam wrócił. Piękne miejsce ! Polecam każdemu. Btw - gdzie wypożyczałaś skuter w Argassi? ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
Film petarda !
Dziękuję bardzo! :)
UsuńSkuter wypożyczyłam w Olympic Rental - polecam! Wszystkie skutery mają nowe i w pełni sprawne!
piękna fotorelacja <3 Zazdroszczę przejażdżki skuterem! ;)
OdpowiedzUsuń:*
Dziękuję ! <3 :*
Usuńsummer is magic
OdpowiedzUsuń